Mam trochę czasu. I myśl obok. Co za głupi zwrot – mieć czas. Jest się czasem. Jestem czasem, co nie oznacza, że czasem mnie nie ma. Albo inaczej – składam się z czasu.
I jak tu nie wspomnieć o przestrzeni. Ostatnio zajmuję jem mniej – schudłem. I dobrze, bo jeszcze trochę, a musiałbym robić zdjęcie do paszportu w trybie panorama. A poza tym fajnie jest być szczupłym. Człowiek dowiaduje się jaką ma płeć. Lustru bym nie wierzył. Normalnie jaskinia Platona – widzisz w odbiciu nierzeczywistą rzeczywistość. No i przekraczając niebezpieczną granicę istnieje prawdopodobieństwo, że google umieści nas na mapie, a o prywatność dbać trzeba.
I tyle refleksji czasoprzestrzennych.
Poważnie!
Czas i przestrzeń opuścił prof. Osiatyński egoistycznie psując mi poniedziałki, pozbawiając niewątpliwej przyjemności słuchania i jego i gości, których zapraszał. Rzadko ostatnio słychać dobre myśli uwzględniające czyjś punkt widzenia. Wymiana myśli zmusza do weryfikowania własnych postaw i pomaga w przypadku niebezpieczeństwa zdogmatyzowania siebie samego. Jedyną osobą, której powinniśmy niedowierzać to my sami. I nie namawiam do eklektyzmu myślowego, ale afirmacji interlokutora. Profesorze – udało ci się!