Tytuł działu – religia, jest tyleż ogólny, co ukierunkowujący. Z moich, i jak sądzę nie tylko moich obserwacji wynika, że głód tego tematu jest permanentnie niezaspokojony. Brakuje jednak normalnej dyskusji, a może raczej jest jej niezbyt wiele. Dominuje bezrefleksyjna akceptacja lub zajadły atak (pomijam dyskusje akademickie, te ciągle istnieją na szczęście). Postanawiam głośno pomyśleć. Co prawda robię to niemal codziennie ucząc młodzież, ale dlaczego nie umieścić tego w sieci. Chętnie podyskutuję i im bardziej piszący będzie zaczepno-myślącym, tym lepiej. W końcu nie chodzi o tzw. „jedynie słuszne poglądy”, ale poszukiwanie prawdy. Człowiek jako homo religiosus, musi stanąć przed tym pytaniem, nawet jeśli odpowiedź będzie negatywna. Tak jestem teologiem i to w pewien sposób rzutuje na moją postawę wobec problemu. Co z tego wyjdzie – zobaczymy.
Jeśli jesteś ateistą, mam nadzieję, że nie wojującym. Nie trawię wszelkiego rodzaju fanatyzmów – tych religijnych również. Nawet aksamitnych, tak jak w wydaniu Paula Diraca, o którym Wolfgang Pauli wyraził się swego czasu: „Nie ma Boga, a Dirac jest jego prorokiem”. Ciekawa parabola z szahadą ا إِلٰهَ إِلَّا الله مُحَمَّدٌ رَسُولُ اللهNie ma Boga nad Allaha, a Mahomed jest Jego Prorokiem – trzykrotnie wypowiedziana, czyni nas wyznawcą. Zaiste – nie można powiedzieć, że Bóg istnieje, ale także absurdalnym stwierdzeniem jest powiedzenie, że nie istnieje. Na tym polega wiara.
Coż – system wartości, który bazuje li tylko na przywiązaniu do symboliki i bezpiecznym utożsamianiu się z grupą, w której czujemy się komfortowo, to trochę mało. Jeśli nie wręcz droga do nikąd. Oczywiście nie promuję postaw odwrotnych. Raczej staram się zwrócić uwagę, że symbol pozostaje symbolem i sam w sobie nie jest rzeczywistością. Wychowujemy się w określonych kontekstach kulturowych. Jeśli zapytać zarówno ateisty jaki teisty, czy wierzy – odpowiedź będzie relatywnie oczywista. Jednak obaj (nawet podświadomie) pomyślą o tym „Starszym Panu z brodą”. Tak, to jest symbol. Zatem, może zamienić go na inny? Wszak w ten sposób opisywany Bóg nie istnieje. Owszem, ale to ciągle będzie symbol. Jedyne co osiągnę to ewentualną ekstrawagancję. Zatem, to co mogę uczynić, to uświadomyć sobie, że posługuję się symbolem i nie dygmatyzować go.
Jasne, że sposób dobierania symboli – ich jakość i czytelność, świadczy o nas. Estetyka (z dużym przymrużeniem oka) tej strony jest również symbolem opisującym piszącego te słowa. Zakładając oczywiście, że jest szczerą i nie obliczoną na jakiś rodzaj mniej, lub bardziej uświadomionej gry, choćby z sobą samym.